fredag 13 augusti 2010

Piatek 13!

Dzisiaj jest piątek 13!
Czy piątek trzynastego jest faktycznie aż tak pechowy? A może odwrotnie, data ta przynosi szczególne szczęście?  Ciekawe jak skończy się ten dzień?...

W tym roku z piątkiem trzynastego zmierzymy się tylko raz i to właśnie dziś. Następny taki dzień czeka nas dopiero w maju 2011. Jeśli wierzyć przesądom prawdziwy pech czeka nas w 2012 roku, kiedy to aż trzy razy – w styczniu, kwietniu i lipcu - trzynasty dzień miesiąca przypadnie w piątek.

Ponura sława tej daty zaczęła się ponad 700 lat temu. W piątek, 13 października 1307 roku, na rozkaz Filipa IV Pięknego, aresztowano wszystkich Templariuszy we Francji. Powodem okazały się pieniądze.

Zakon Ubogich Rycerzy Świątyni, czyli Templariuszy, posiadał spory majątek nagromadzony głównie z darowizn od książąt i władców. Filip IV Piękny, zadłużony u Templariuszy, z zazdrością spoglądał na bogactwo zakonu. Zarzucił więc zakonnikom herezję, świętokradztwo, czary i rozpustę. Po długim procesie, cały majątek został skonfiskowany a wielu templariuszy stracono na stosie. Wielki mistrz zakonu, Jacques de Molay, tuż przed spłonięciem przeklął Filipa IV, papieża Klemensa V i Wilhelma de Nogaret. Klątwa się sprawdziła i żaden z trójki nie dożył kolejnego roku.

W nieszczęście związane z piątkiem trzynastego oprócz Polaków wierzą także Niemcy, Austriacy, Irlandczycy, Szwedzi, Duńczycy, Czesi i Filipińczycy. Podobny przesąd panuje również w Estonii, Finlandii, Słowacji, Norwegii, Słowenii, Bułgarii, Islandii i Belgii. Inaczej sprawa wygląda w Grecji, Rumunii i Hiszpanii gdzie najbardziej feralnym dniem jest wtorek trzynastego oraz we Włoszech, gdzie za najgorszy w całym kalendarzu uważa się piątek siedemnastego.


Dzieki bogu skończył się szczęśliwie i w spokoju.

torsdag 12 augusti 2010

GBG`s Kulturkalas

Under sex dagar i augusti förvandlas Göteborgs gator och torg till festplatser. Kom och frossa i ett rikt utbud av kultur – i ordets bredaste bemärkelse. Alla är bjudna och det är fri entré. Nästa gång 10-15 augusti 2010.
( ur: http://www2.goteborg.com/default.aspx?id=23374)


 Przed koncertem na Götaplatsen

Trwa Göteborgs Kulturkalas czyli tydzień koncertów i imprez w Göteborgu. Jest mnóstwo ludzi i gratisowej muzyki oraz występy znanych artystów. Wieczorem byliśmy na koncercie Amandy Jenssen na Götaplatsen.  Bylo super! Amanda śpiewała bosko swym specyficznym zachrypniętym głosem i rozgrzała publikę bawiąc się z publicznością.

Amanda Jenssen - dziewczyna "rodem z lat 30-tych"

Det är alltid spännande att se artister som är i full färd med att växa in i sin egen kostym. Det har skrivits mycket om hur Amanda Jenssen krängt sig ur Idol-fällan och blivit en begåvad och lyckad artist av egen förmåga och lyskraft. Till och med presentatören Red Top på Götaplatsens scen tar upp det. Och visst. Det är sant. Hon har gjort en resa. Men när Amanda Jenssen och hennes numera väloljade och nästan alltför avslappnade band, de tappar fokus och tramsar en stund, får en timme på Götaplatsen visar de att det stadiet är passerat.
Chlopcy z zespołu Amandy grali superb!

Nu jobbar Amanda Jenssen på att faktiskt åstadkomma någonting med sin position. Det är fortfarande oklart vad hon och parhästen Pär Wiksten egentligen vill och hon famlar fortfarande. Under de inledande kabarénumren, som har blivit Amanda Jenssens nisch, klarar hon inte riktigt av att sjunga ut och blir istället avvaktande. Det är väldigt långt till den sammetsröda, vinfläckiga dekadens som musiken och texterna anspelar på och Amanda Jenssen framstår mest som ofärdig och osäker.

 Amanda

Men när musiken stannar upp och hon får en ballad att ta hand om lossnar någonting inom henne och poserandet förvandlas till musik som är på riktigt, bortom de mest uppenbara klyschorna. Efter det är det paradgata hela vägen till allsången i extranumren.( ur:GP)

Amanda na scenie na Götaplatsen

 Dziękujemy!

måndag 9 augusti 2010

Pierwszy dzien w pracy po urlopie

No, wiec niestety przyszedł ten okropny moment, gdy rano musiałam wstać obrzydliwie wcześnie, by zdążyć do pracy na ósma. Przywitał mnie czekający spokojnie komputer na biurku i nieliczne koleżanki. Przeważająca cześć personelu jest jeszcze na wakacjach, wiec jest cicho i spokojnie.

Ranek w pracy rozpoczęliśmy wspólnym śniadaniem i kawka. Świeże, jeszcze cieple bułeczki smakowały wyśmienicie.Potem było logowanie się, otwieranie rożnych potrzebnych do pracy programów i stron oraz dokumentów i czytanie zaległych e-maili z całego miesiąca. Telefon milczał jak zaklęty. Musiałam zadzwonić sama do siebie, by sprawdzić, czy rzeczywiście działa. - Działał, co wyrażał wydobywając z siebie przenikliwy dźwięk.