fredag 16 april 2010

Wezowe galzki

Obok mojego budynku w ktorym pracuje, rosnie malenkie drzewko. Jest przeliczne i bardzo unikatowe w swoim rodzaju. Szwedzi nazywaja je orm hassel, czyli w luznym tlumaczeniu - wezowa leszczyna. Galezie tego drzewka wygladaja jak pozwijane male weze.

Galazki w formie malych wezow

Matka natura


Orm hassel czyli leszczyna wezowa

Kwitnaca leszczyna

Na jagody...

Sliczny naszyjnik na wielo-kolorowych linkach jubilerskich


Szklane perly, pieknie fasetowane w kolorze dojrzalych jagod


Jeszcze daleko do wiosny

Jak widac, mamy jeszcze daleko do wiosny...

Niesmiale paczki lisci

Wiosenne skromne kwiatki

Pierwsze niesmiale kwiatki na trawniku przed budynkiem mojej pracy

Tuija na prezerwie lunchowej

Na tym pieknym, starym buku, sidzial szpak,.... ktory spiewal ( w szpak!) tylko dla nas


Tuija opala sie sloncem oraz papierosami na przerwie

torsdag 15 april 2010

Turkusowe slodkie cacko

Krotki "letni" naszyjnik, na linkach jubilerskich.

Krysztalki lodu i malenkie, zmrozone turkusowe kuleczki


Edukacja

Moj szwedzki pracodawca - urzad miejski w Göteborgu, bardzo dba o wyksztalcenie swoich pracownikow. W tym rowniez i mnie. Zostalam, wiec zaproszona do udzialu w jeszcze jednym szkoleniu. Tym razem jest to zwiazane z  nadwyrezona bardzo ekonomia i budzetem. Mamy kryzys stulecia, wiec trzeba oszczedzac wszedzie gdzie sie da.

W mojej pracy.

Juz na dwa miesiace przed terminem, dostalam zaproszenie do udzialu w tym szkoleniu. Przyszlam jak zwykle, na okolo 15 min przed czasem. Dostalam skoroszyt szkoleniowy, instrukcje, kopie PowerPoint-u szkoleniowego i dlugopis do drobnych notatek. Zebrano nas na komputerowej sali szkoleniowej. Bylo nas okolo osmiu pretendentow do nauki.
Simon wita i zaczyna prezentacje

Ullica pokazuje, co ma robic Roger

Zalogowalam sie na szkoleniowego lapptopa. Punktualnie o 13.00 przywital sie z nami mlody czlowiek ( Simon), ktory prowadzil z nami zajecia. Przedstawil sie, opowiedzial temat szkoleniowy oraz powiadomil nas o lpanowanych przerwach na kawe lub papieroska. Byl konkretny i rzeczowy. Mowil bez owijania w bawelne i bardzo zrozumiale.

Mocno skoncentrowane uczennice przy lapptopach. Ullica pomaga


Po kilku godzinach wykladow oraz kilkunastu niezbyt wyczerpujacych fizycznie cwiczeniach zostalam pelono prawnym, profesionalnym i certyfikowanym specialista do spraw w usługach branży e - handlu na teren Örgryte.  Niestety, dyplom dostarcza mi w pozniejszym terminie...


onsdag 14 april 2010

Blekit i bez


Sliczny, krotki naszyjnik w kolorze delikatnych blekitow i bezu.

Naszyjnik zrobiony na dwoch  linkach jubilerskich, szklane  fasetowne jasnobrazowe - brazowe perelki, oraz blekitne - Jablonex


Naszyjnik na lato

Naszyjnik w letnich, wesolych kolorach.


Kolorowana na zielono oraz biala, naturalna masa perlowa.


tisdag 13 april 2010

Niebianskie blekity

Fantazyjny dlugi naszyjnik ze szklanych perel, perel blista i kolorowanej cietej muszli

Naszyjnik do letnich ubiorow

Perly, szklo mrozone i srebro tybetanskie

Krysztal gorski i perly blista

Perly i puder

Ten naszyjnik zrobilam z mysla o pieknych, starych, koronkowych sukniach, z epoki ArtDeco w latach 20-stych.


Duze szklane perly w kolorze pudru, zawieszone na linkach stalowych. Dodatki: srebro tybetanskie.



Przepaska na glowie, ze strusim piorem tez by nie zaszkodzila...


Zielono mi...

Naszyjnik z masy perlowej. Masa perlowa jest pieknego ciemnego, zielonego koloru.



Naszyjnik jest piekny, zdjecia nie oddaja piekna i doslownych kolorow muszli.

måndag 12 april 2010

" Nie lubie poniedzialku" ...

Dzisiaj nic mi nie wychodzi. Wstalam pozno, do pracy wyjechalam rowniez spozniona. Na narade w pracy, wpadlam zdyszana i zestersowana na maxa. Telefon rozladowal mi sie w torebce. Dzwonili z przechodni, podczas  zebrania. A podczas zamawiania czasu do lekarza, telefon rozlanczyl sie z romawiajaca ze mna pielegniarka.

Jakby tego jeszcze bylo malo, poslizgnelam sie na welnianym dywanie i upadlam ladujac z hukiem na  podlodze, na oczach wszystkich bioracych udzial w spotkaniu. W sumie nic mi sie nie stalo,  moze tylko potluklam sobie lokiec i biodro, ale czuje sie jakbym co najmniej dostala wstrzas mozgu. Nie moge myslec, jest mi zimno i chce do domku...




Nie wiem, jak przyjechalam do domu. Wiem tylko, ze byly ogromne kolejki samochodowe, moze cos sie stalo w miescie, albo byl wypadek..? Droga z pracy do domu, ktora normalnie zajmuje mi 10- 15 minut,  tym razem zajela okolo godziny.

Polozylam sie na lozku w sypialni, zeby troche uspokoic moj "plywajacy" mozg. Po chwili, uslyszalam glos piejacego koguta.

- O Boze..- pomyslalam - Nie dobrze jest ze mna..Mam juz omamy sluchowe,..moze zeczywiscie mam wstrzas mozgu?

Slonce probowalo dostac sie do mnie poprzez zamkniete zaluzje. Firanki delikatnie kolysaly sie przy uchylonym oknie.  Z oddali dochodzily mnie rozne dzwieki.  Uczucie lewitacji, nie opuszczalo mnie. Dalej "plywalam" w powietrzu. Nagle uslyszalam glos piejacego koguta.
 Ida, moja najstarsza corka, zagladnela do pokoju, chcac zapytac sie, jak sie czuje.

- Wiesz Idulku - powiedzialam cicho,  -chyba niezbyt dobrze...- Slysze piejacego koguta, gdzies daleko, ale to pwenie moja wyobraznia,  lub wstrzas mozgowy, ktory byc moze powstal po moim upadku...

- Nie ,mamo, zle nie slyszysz! Tego koguta slyszalysmy juz wczesniej, zaraz jak przyszlysmy ze szkoly, razem z Martyna. - odpowiedziala.

- Co? Slyszalyscie tez  koguta? Czyli nie mam omamow sluchowych?! Oj, jak to dobrze! - uspokoilam sie.
- Tylko, co kogut robi tutaj w srodku miasta? Ktos choduje kury w miescie? To jakas paranoja!

Pianie koguta odchodzilo jeszcze, co najmniej z dwie godziny. Potem, wieczorem przy zachodzacym sloncu, zaczely spiewac i cwierkac ptaki.

söndag 11 april 2010

Wiosenne porzadki

Dzisiaj mialam w planach:

posprzatac na tarasie,
wystawic letnie meble,
umyc je
i pozamiatac wszystkie fruwajace jesienne liscie.

Niestety nic z tych moich ambitnych planow nie wyszlo. Slonce swiecilo przepieknie, ale wial jakis niesamowicie zimny, arktyczny wiatr i poprostu nie dalo sie przebywac na dworze wiecej niz 5 min.

Krokusy kwitna na zielonej juz trawie.Wielkie, ciezkie baki laduja w ich kielichach w poszukiwaniu za slodkim nektarem. Chyba juz wreszcie wiosna ....? - pomyslalam, odstawiajac grabki do szafy na narzedzia.

Usiadlam wiec przy moim warsztatowym biorku i wyczarowalam nastepny naszyjnik.



Dlugi naszyjnik z cietej bezowej muszli , krysztalki Joblonex