Sobota 11 grudzień 2010
Juz o 11.00 stałyśmy szeregiem ustawione na przodzie ołtarza
w Katedrze. Bylo krótkie rozśpiewanie, podanie dźwięków oraz repetycja niektórych utworów. Dokładnie o 12.00 zaczęły bić dzwony. Po krótkiej prezentacji naszego Chóru, poprzez szefa Katedry Geteborskiej, zaczęłyśmy śpiewać pierwsza kolędę -
Torches.
Trema trzymała mnie jak zwykle w swych ryzach i nie chciała opuścić aż do końca koncertu. Zdrętwiały mi nogi i uda. Po zakończeniu koncertu ledwo zeszłam ze sceny na tych sztywnych nogach. Ale było warto!
Koncert w Domkyrkan i 19 śpiewających aniołów
Koncert kolęd wypadł nam pięknie i bez żadnych błędów. Byłam szczęśliwa, widząc moich kolegów i koleżanki z pracy oraz tylu dawnych znajomych. Była Tuija ze swoimi dwoma koleżankami, Göran z pracy oraz Carin ze swoim mężem Jasuito. Jasuito jest zawodowym muzykiem jazzowym i przyjemnie mi było, gdy po koncercie zawodowy muzyk mówi, ze było świetnie i bardzo profesjonalnie. Miłych slow, gratulacji i życzeń świątecznych oraz noworocznych nie było końca! Tak milo jest sprawiać radość ludziom po prostu śpiewając...
świętowałyśmy udany koncert oraz urodziny naszej Martusi
Po koncercie pojechałyśmy do Eli, która nas zaprosiła na glögg i pyszna zupę ogórkową! Byl tez sernik, który robił za tort i inne pysznosci, ktore kazda z nas przyniosła.
Marta jubilatka
Maleńki szampanik Marty
Ela robi nastrój
Gucio tez nam śpiewał i gościł się
Świąteczne ptaszki
Śpiewamy "Dzieweczke"
Od lewej Danuta, Hanna i Iwona - nasza osobista "Papparrrazzza"
Hanna śpiewa niebiańskim głosem Danuśce.
Magdalena i ja jeszcze w krynolinie prosto po występie
Ewa tez w stroju galowym, prosto z koncertu
oraz Robert ( bez stroju galowego) - słoneczko Martusi
Dwie Ewy i Robcio
Zbynio przyjechał po Magdę
Danuta co udaje kota...