Dzisiaj lecimy do Polski! Jest gorąco, w Göteborgu trwa turniej Gothia Cup i jest mnóstwo ludzi w mieście! Zawody rozgrywane na wszystkich możliwych boiskach sportowych. Jest wesoło i gwarno, poprzez te tabuny ludzi przesuwających tam i z powrotem po ulicach.
http://www.gothiacup.se/swe/
Malmö Airport
Ida z Martyna bawiące się wózkami
Startujemy Malmö 22.10
Katowice- Pyrzyce 23.05
Dziadek i Leszek przywitali nas różami na lotnisku w Katowicach. Po drodze do Kędzierzyna odwiedziliśmy Tarnowskie Góry i oglądaliśmy piękny stary rynek nocą.
Rynek w Tarnowskich Górach
Dziadek, Martyna, Ida i Leszek podziwiają rynek nocą
Kopula ratusza
Piątek 23 lipca 2010 - wizyta na Wulkanie
Po przywitaniu się nocnym z cala rodzina, wypiciu butelki wina i jeszcze ociupinkę czegoś innego, poszliśmy około piątej nad ranem spać. Spać się oczywiście nie dało , ponieważ był upal nie z tej ziemi! Do tego już o ósmej zaczęto trzepać dywany, sprzątać oraz kosić trawę na trawnikach.
Tak ,wiec wcześnie rano, pojechaliśmy na wycieczki ciąg dalszy na Gore Świętej Anny oraz jej okolic.
Góra Świętej Anny jest najwyższym wzniesieniem Masywu Chełmskiego na Wyżynie Śląskiej (406 metrów n.p.m.). Położona jest w środkowo - wschodniej części województwa opolskiego, w powiecie strzeleckim. Góra Św. Anny stanowi pozostałość wulkanu, nieczynnego już od kilkunastu milionów lat.
W przeszłości nazywana była Górą Chełmską, od ubiegłego wieku na stałe utrwaliła się nazwa Góra Św. Anny. Należy zaznaczyć, iż nazwa Góra Św. Anny odnosi się również do nazwy wsi położonej na zboczach góry, a także do Parku Krajobrazowego, mającego obszar ponad 5000 ha, gdzie występuje wiele gatunków chronionych i unikatowych roślin oraz zwierząt. W rejonie góry miały również miejsce największe bitwy w czasie III Powstania Śląskiego.
W przeszłości nazywana była Górą Chełmską, od ubiegłego wieku na stałe utrwaliła się nazwa Góra Św. Anny. Należy zaznaczyć, iż nazwa Góra Św. Anny odnosi się również do nazwy wsi położonej na zboczach góry, a także do Parku Krajobrazowego, mającego obszar ponad 5000 ha, gdzie występuje wiele gatunków chronionych i unikatowych roślin oraz zwierząt. W rejonie góry miały również miejsce największe bitwy w czasie III Powstania Śląskiego.
Widok z oddali na Gore Sw. Anny
Schody do sanktuarium
Cala rodzina wspięliśmy się na szczyt
Schody do sanktuarium
Cala rodzina wspięliśmy się na szczyt
W zamierzchłych czasach stała tu pogańska świątynia. Obecnie na Górze znajduje się bazylika i sanktuarium, z figurką św. Anny Samotrzeciej (XV wiek) z jej relikwiami, franciszkański zespół klasztorny z Rajskim Placem (dziedzińcem arkadowym) z lat 1733-1749, na którym stoi 15 stuletnich konfesjonałów, jest także grota wykonana na wzór groty z Lourdes oraz 40 kaplic kalwaryjnych z lat 1700-1709. Na szczycie Góry Św. Anny zbudowano w latach 80. XV wieku klasztor i kościół, który od XVIII wieku jest ważnym centrum pielgrzymkowym. ( wikipedia.pl)
Cuda na suficie
Tajemnicze schody
Widok na okolice z parku rajskiego
Ołtarz na Gorze Świętej Anny
Zabytkowe organy
Obraz Świętej Anny
Kuba pokazuje nam resztki amfiteatru wybudowanego w 1938 roku.
Pomnik
Ogrom robi wrażenie
Pomnik Czynu Powstańczego wybudowano na miejscu,
w którym stało kiedyś Mauzoleum. Dobitnie góruje nad skalnym Amfiteatrem.
Stare niemieckie zachowane obrazki z widokiem na amfiteatr i Mauzoleum,
współcześnie zastąpionym przez Pomnik Czynu Powstańczego.
Na kraterze wulkanu wybudowali Niemcy przeogromny amfiteatr na wzór greckich teatrów.
Amfiteatr ma cudowne warunki dźwiękowe.
Śpiewałam Ave Maria i dźwięk był porostu boski.
Gdyby nie ta zieloność w okol nas, to zupełnie czułam się,
jak w starych greckich ruinach amfiteatru.
Mozna tu robić imprezy dla 100 tys widzów!
Siedziska amfiteatru.
Czekamy na pyszne pierogi,barszcz, rosół i kotleciki.
Czekamy na obiadek.
Nawierzchnie zerwano już w kwietniu.
Podczas całego mojego pobytu w Strzelinie, nie pojawił się ani jeden robotnik.
W sklepie "Red end white". René próbuje czy łóżko nadaje się do spania.
Ołtarz na Gorze Świętej Anny
Zabytkowe organy
Obraz Świętej Anny
Odwiedziliśmy niedaleko znajdujący się stary amfiteatr zbudowany tu na wzór grecki przez Niemców w 1938 roku. Ogrom amfiteatru zrobił na nas duże wrażenie.
Na Górze Św. Anny znajduje się jeden z największych amfiteatrów, który może pomieścić kilkadziesiąt tysięcy widzów. Ciekawostką jest to, iż został wzniesiony na kraterze wulkanu. Wcześniej w miejscu tym działał kamieniołom, później hitlerowcy postanowili wznieść tu ogromny amfiteatr. Po przegranej przez Niemców wojnie Polacy wybudowali Pomnik Czynu Powstańczego.
Gdy Góra Św. Anny znajdowała się jeszcze w rękach III Rzeszy, dokładniej rzecz ujmując - w latach trzydziestych ubiegłego wieku, hitlerowcy zapragnęli stworzyć ogromny amfiteatr, gdzie mogłyby odbywać się wielkie wiece, a także wybudować mauzoleum dla uczczenia poległych Niemców. Tak też i uczynili, w miejscu dawnego kamieniołomu w roku 1938 ukończono budowę tegoż amfiteatru. Według różnych źródeł może on pomieścić od 30 do 100 tysięcy widzów, to czyni go jednym z największych w Europie.
Pomnik
W latach 1934-1938 wybudowany został amfiteatr oraz rotunda i mauzoleum, poświęcone niemieckim uczestnikom walk o Śląsk. Po II wojnie światowej pomnik został wysadzony. W 1955 roku pozostałości ruiny zostały przebudowane przez Xawerego Dunikowskiego na pomnik Powstańców Śląskich.
www.goraswanny.yoyo.pl/
www.goraswanny.yoyo.pl/
Ogrom robi wrażenie
Pomnik Czynu Powstańczego wybudowano na miejscu,
w którym stało kiedyś Mauzoleum. Dobitnie góruje nad skalnym Amfiteatrem.
Stare niemieckie zachowane obrazki z widokiem na amfiteatr i Mauzoleum,
współcześnie zastąpionym przez Pomnik Czynu Powstańczego.
Na kraterze wulkanu wybudowali Niemcy przeogromny amfiteatr na wzór greckich teatrów.
Amfiteatr ma cudowne warunki dźwiękowe.
Śpiewałam Ave Maria i dźwięk był porostu boski.
Gdyby nie ta zieloność w okol nas, to zupełnie czułam się,
jak w starych greckich ruinach amfiteatru.
Mozna tu robić imprezy dla 100 tys widzów!
Siedziska amfiteatru.
Czekamy na pyszne pierogi,barszcz, rosół i kotleciki.
Gorąco było piekielnie i nie wiem jak to się stało, ze zamówiono gorące zupki. Zrobiło się jeszcze goręcej, a pierogi ruskie zostały pochłonięte w dwie sekundy. Firanka w oknie szalała, bo był niesamowity przeciąg, a air conditione nie udało się przeregulowac na mniejsze obroty.
Ludowy wystrój restauracji i stara porcelana z lat 50-tych oraz porcelana rodem z Bolesławca.
Czekamy na obiadek.
Slazackie stroje ludowe i piękno starej szafy.
Wieczorem około 18, przyjechaliśmy do Strzelina. Nadal było gorąco jak w piecu i żadnego powiewu wiatru. W trakcie wypakowywania walizek zadzwonił telefon. Tante Renaté czeka i nie może się już doczekać spotkania. Spotkanie po latach odbyło się wzorcowo jak zwykle w ogrodzie na świeżym powietrzu. Renata "łowiła" flaszkę w beczce po deszczowce, coby schłodzić nieco okowitę.
René z wyłowioną świeżo flaszka.
Rozstałyśmy się niechętnie, około drugiej nad ranem, a tylko dlatego, ze nadeszła burza, zaczęło padać i grzmieć okrutnie. Odprowadzałyśmy się razem wśród strumieni wody, wielkich kałuż i wądołów na rozkopanej ulicy.
Sobota 24 lipiec 2010
Następnego dnia ulica wyglądała jak po potopie biblijnym i brakowało tylko Arki Noego.
Pływająca ulica Piłsudskiego Nawierzchnie zerwano już w kwietniu.
Podczas całego mojego pobytu w Strzelinie, nie pojawił się ani jeden robotnik.
Ponieważ padało wściekle, po południu pojechałyśmy z René i dziewczynami na Wrocławskie Bielany. http://www.bielany.parkhandlowy.pl/
Tam oczywiście oddałyśmy się rozkosznie, namiętnemu shoppingowi w rożnych przemiłych sklepikach.
Tam oczywiście oddałyśmy się rozkosznie, namiętnemu shoppingowi w rożnych przemiłych sklepikach.
W sklepie "Red end white". René próbuje czy łóżko nadaje się do spania.
Niedziela 25 lipiec 2010- wizyta na Ksiezycu
Od rana byliśmy na Księżycu u Jadwigi i Czeska. Bylo gorąco, pyszne jedzonko, ciasto,kawka i kot - Buras co pil białe wino.
Gospodarze Księżyca
Zielony Eden na Księżycu
Buras delektujący się
Buras na kolanach Martyny. Tylko do niej przyszedł się poprzytulać.
René większą cześć czasu robiła za "kierownice",
czyli była naszym, osobistym Cabby -driver.
Mikoszów PGR
Fotel tronowy króla duchów
Gniazda jaskółek były wszędzie.
Resztki domu, w którym mieszkała kiedyś moja babcia i dziadek.
Górne piętro ścięto i dobudowano nowe z bloczków.
Widok na cukrownie w Strzelinie i tory kolejowe prowadzące do Międzylesia.
René fotografka, dokumentuje wycieczkę.
..do nieba..?
Cukier ponoć jest królewski
Droga "na skróty" do Gęsińca.
Domek Stacha
a tu wjazd do domku Stacha
Gęsiniec. Ruiny dawnych gospodarstw.
Tych ruin jest niesamowicie dużo i aż serce boli, ze tak niszczeją
Widok na Gore Parkowa i wieżę Hotelu Maria
Dziewczyny w chaszczach na "posiadłościach" Mirka
René w akcji ze swoim aparatem.
Ktoś dzięki bogu, uprawia kawałek pola na Mirkowych "włościach".
W oddali Góra Parkowa i Hotel Maria.
Gęsiniec. Dawny dom, w którym mieszkała René.
Kamieniołomy w Gębczycach
Woda i brzoza
Leśniczówka. René ogląda trasy rowerowe na Gromnik.
Turysto! Spiesz na Gromnik!
U Marysi. Dziewczyny dostały ekologiczna marchewkę na spróbowanie.
Artyzm wnuczki Marysi na ścianach
Marysia za barem
Buras na kolanach Martyny. Tylko do niej przyszedł się poprzytulać.
Poniedziałek 26 lipca 2010 - wycieczka po okolicach
W poniedziałek zwiedzałyśmy pobliskie okolice. Odwiedziłyśmy nowo otwarte biuro Affiliate- partner u dwóch przemiłych braci. Wypiłyśmy pyszna kawkę, pożyczyły wielkiego rozmachu w interesach oraz wielu klientów i pojechałyśmy dalej w plener.
http://www.affiliate-partner.pl/o-nas
Cara - śliczna pies-sunia, nie pila kawy, tylko wodę w swojej miseczce.
Nowy most w stronę na Mikoszów
René większą cześć czasu robiła za "kierownice",
czyli była naszym, osobistym Cabby -driver.
Mikoszów PGR
Z dawnego funkcjonującego jeszcze w pełni w latach 80 i poczatek90-tych PGR-u, nie ocalało zbyt wiele. Uratowano niewielka część stodoły, w której składowano kiedyś siano, a teraz odremontowano i znajduje się w niej CELESTYN czyli Centrum Rehabilitacji i Neuropsychiatrii.
http://www.lit.pl/celestyn-mikoszow
Celestyn
Dawna mleczarnia. Tu przychodziłam wieczorem po mleko w czasie wakacji u babci.
Walące się budynki z 1812 roku
Perskie dywany i dom, w którym mieszkają tylko jaskółki
Fotel tronowy króla duchów
Gniazda jaskółek były wszędzie.
Resztki domu, w którym mieszkała kiedyś moja babcia i dziadek.
Górne piętro ścięto i dobudowano nowe z bloczków.
Widok na cukrownie w Strzelinie i tory kolejowe prowadzące do Międzylesia.
Wracałyśmy od Strzelina od strony cukrowni. Tu tez jakby czas się zatrzymał. Przeżyłam dziwne uczucie nostalgii, patrząc na pusty plac buraczany, po którym dawno temu uczyłam się prowadzić samochód i wyprowadzać poślizgi.Często spotykaliśmy się tam razem z Markiem G, Bublem, Krzyśkiem i innymi fantastami ostrej jazdy. Bylo wtedy wesoło i adrenalina na samym topie.
Obrazki z fabryki cukru
Wieża cukrownicza
René fotografka, dokumentuje wycieczkę.
..do nieba..?
Cukier ponoć jest królewski
Droga "na skróty" do Gęsińca.
Domek Stacha
a tu wjazd do domku Stacha
Gęsiniec. Ruiny dawnych gospodarstw.
Tych ruin jest niesamowicie dużo i aż serce boli, ze tak niszczeją
Widok na Gore Parkowa i wieżę Hotelu Maria
Dziewczyny w chaszczach na "posiadłościach" Mirka
René w akcji ze swoim aparatem.
Ktoś dzięki bogu, uprawia kawałek pola na Mirkowych "włościach".
W oddali Góra Parkowa i Hotel Maria.
Gęsiniec. Dawny dom, w którym mieszkała René.
Obrałyśmy azymut - Wapienniki i po drodze zahaczałyśmy o obiekty o niesamowitych wizerunkach i historiach. Uczucia, które kłębiły się we mnie, nie umie nawet opisać. Bylo to, coś niesamowitego: rozpacz, zal, złość i jakieś ciepło wokół serca, wszystko pomieszane razem jak jakiś koktajl.Postanowiłyśmy z René, ze idziemy wieczorem do knajpy w Gęsińcu, która na cale szczęście ma znajoma Marysia (ta od ziemniaków) i jej mąż Gienek.
Kamieniołomy w Gębczycach
Woda i brzoza
Leśniczówka. René ogląda trasy rowerowe na Gromnik.
Turysto! Spiesz na Gromnik!
U Marysi. Dziewczyny dostały ekologiczna marchewkę na spróbowanie.
Po drodze z Leśniczówki zahaczyliśmy o Marysie i jej ogródek, w którym pasają się czasami dość pokaźne jelenie i sarenki. René nie omieszkała wykopać parę młodych ziemniaczków na obiadek. Robiła to z wielka gracja w pięknych, nowych, fioletowych kaloszkach.
Kolorowe kaloszki dodawały siły do kopania ziemniaczków
Marysia pomaga
René myjąca ekologiczne marchewki
Włości Marysi i Gienka, które "obiecali" nam w przyszłości na "Dom Spokojnej Starości".
René myjąca ekologiczne marchewki
Włości Marysi i Gienka, które "obiecali" nam w przyszłości na "Dom Spokojnej Starości".
Wieczorem u Marysi i Gienka w knajpie. Gienek serwuje piwo z sokiem!
Byłyśmy już nieco zmęczone, wiec niestety Wapienniki musiały poczekać do następnego dnia. Wieczorem zawiózł nas Kamil około siódmej do Gesienicowej knajpy. Tam René pracowała w latach 80-tych jako barmanka. Oczywiście wspomnień i wesołych historii było co nie miara. Z tylu za René siedzi pan Zdzicho- złota raczka, nieco przymulony piwkiem. Fenomenem w Polsce, jest to, ze piwo serwuje się z sokiem malinowym!
René z Marysia
Artyzm wnuczki Marysi na ścianach
Marysia za barem
Wtorek 27 lipca 2010 - wycieczka po okolicach
Rano zaczęłyśmy ambitnie i poszłam z dziewczynami na targ. Byly jagódki, malinki i inne pychoty. Obok targu zaczęto budować kryty basen pływacki. Ponoć będzie gotowy do użytku już w październiku tego roku.
W południe zwołałyśmy się z René do zwiedzania potężnych piecy wapiennych, niedaleko Gębczyc." René chciała abym ja tam zawiozła, ponieważ przypadkowo trafiłam tam w tamtym roku i pokazałam zdjęcia na Naszej Klasie.
Ten sam pan, w tej samej kraciastej koszuli opowiadał historie tych wielkich, monumentów.
"Wapienniki" czyli - piece wapienne wybudowano tu w 1858 roku i służyły jeszcze przed I Wojną Światową do wyrobu wapna na cele budowlane. Dom, który stoi obok i nazywany jest Domem na Kalbruchu, był w pierwszym przeznaczeniu magazynem na surowiec. Dopiero później jeszcze przed II wojna światowa, przebudowano go na dom mieszkalny dla ośmiu rodzin i dobudowano piętro. Dom służy teraz jako hotel/ lokum agroturystyczne.
Rano zaczęłyśmy ambitnie i poszłam z dziewczynami na targ. Byly jagódki, malinki i inne pychoty. Obok targu zaczęto budować kryty basen pływacki. Ponoć będzie gotowy do użytku już w październiku tego roku.
Potem odwiedziłyśmy Ewe i Wieśka. Były pyszne lody, piesek- Parysek i świnka morska o imieniu Monroe.
Monroe
Ten sam pan, w tej samej kraciastej koszuli opowiadał historie tych wielkich, monumentów.
"Wapienniki" czyli - piece wapienne wybudowano tu w 1858 roku i służyły jeszcze przed I Wojną Światową do wyrobu wapna na cele budowlane. Dom, który stoi obok i nazywany jest Domem na Kalbruchu, był w pierwszym przeznaczeniu magazynem na surowiec. Dopiero później jeszcze przed II wojna światowa, przebudowano go na dom mieszkalny dla ośmiu rodzin i dobudowano piętro. Dom służy teraz jako hotel/ lokum agroturystyczne.
Dom agroturystyczny czyli Dom na Kalbruchu
Dom, obok Wapienników, nazywany przez okolicznych mieszkańców Domem na Kalbruchu usytuowany jest w lesie w odległości około 900m od wsi Gębczyce. Swoją obecną nazwę zawdzięcza skrzydlatym mieszkańcom tutejszego lasu oraz zaprzyjaźnionej z gospodarzami 12 Wrocławskiej Drużynie Harcerskiej Nietoperki.
Z tylu za domem, stoją dwa stare piece wapiennicze z 1858 r. Jest również staw rybny (dawne wyrobisko marmurów zalane wodą - jedyne w Europie Środkowej miejsce występowania pomarańczowych kryształów granatów o jubilerskiej jakości), sad i polanka oraz miejsce na grill i ognisko. Przed domem wiekowy dąb z mieszkańcami (popielice). (http://gebczyce.spanie.pl/)
Gębczyce 28F 57-100 Strzelin Gębczyce dolnośląskie | |
tel: +48 603-917-373; +48 71/ 392-90-18 fax: +48 (71) 392-90-18 nietoperek@onet.pl |
Gospodarstwo zawdzięcza swoja nazwę dzięki drużynie harcerskiej
z Wrocławia o wdzięcznej nazwie Nietoperki.
Wapiennik w cale swej krasie
Rampa ładowni wapiennika
Nacierajacy York przy Wapienniku
Yorki atakujące
René ma zabawę po pachy!
Widok na okolice z górki w Białym Kościele.
Potem pojechałyśmy przez Biały Kościół i " zalew" dalej na Dębniki i do Gęsińca. Oczywiscie przygód po drodze było co niemiara.
Wieża kościoła w Białym Kościele.
Kózki z Dębnik
i ich Koziołeczek
René zbierająca prosto z samochodu śliwki Mirabelki
Mirabelki były pyszne!
Jeden ze stawów Gienka
Gienek w drodze na polowanie na muszle
Polujący Gienek
Nad stawem
Polow zakonczony
Jeszcze takich kolosów nigdy nie widziałam!
Olbrzymy w rekach
Widok ze stawów na gore Sleze czyli Sobótkę
Magiczna Góra Sleza
Zwiedzamy obiekt
Marysia i jej tato
Garaz?
Obiekt
Widok z okna w kuchni na pole i śmierdzący, zgniły kanał,
płynący tuz przed oknami kuchni.
Bardzo "brzydki" dom pani doktor
Mówią, ze nie maja sprzętu, a tu sprzęt stoi i nie pracuje.
Cudowna nawierzchnia
Czwartek 29 lipiec 2010- wizyta w Magnolii
Dzis wybrałyśmy się do nowo wybudowanego centrum handlowego Magnolia. Bylo gorąco 28+, ale w środku nie czuło się tego.
http://www.magnoliapark.pl/
Wedel podaje cudownie pyszne serniki, przepyszna kawę i ma ta swoja stara atmosferę.
Muzyka tez była "pyszna". Spokojna, delikatna , trafiła się nawet jedna stara i dobra bossa nova.
i ich Koziołeczek
samotna
Obrałyśmy drogę na Gęsiniec. René chciała mi pokazać Gienkowe stawy rybne, które on sam zbudował jakieś 30 lat temu i hoduje w nich rybki.
René zbierająca prosto z samochodu śliwki Mirabelki
Mirabelki były pyszne!
Jeden ze stawów Gienka
Gienek w drodze na polowanie na muszle
Polujący Gienek
Nad stawem
Polow zakonczony
Jeszcze takich kolosów nigdy nie widziałam!
Olbrzymy w rekach
Widok ze stawów na gore Sleze czyli Sobótkę
Ślęża (w latach 1945-1948 Sobótka ( niem.Zobtenberg) – dokładne tł. Góra Sobótka) – najwyższy szczyt Masywu Slezy, wznoszący się na wysokość 718 m n.p.m. Ze względu na imponujący wygląd, znaczną wysokość względną (ok. 500 m) oraz specyficzny mikroklimat zwana także Śląskim Olimpem. Od niej też, jak uważa większość naukowców, wywodzi się nazwa plemienia Ślężan, którzy zamieszkiwali okolice tej góry. ( http://pl.wikipedia.org/wiki/%C5%9Al%C4%99%C5%BCa)
Po drodze do domu spotkałyśmy Marysie, która usłyszała gdzieś, ze sprzedają dom i pole w okolicy niedaleczko. Pojechałyśmy natychmiast popatrzeć na obiekt i zamarłyśmy ze strachu. Dom miał był nadający się do mieszkania i wprowadzenia się od zaraz!!! Włosy stanęły mi na głowie od standardu, który zobaczyłam!!
Zwiedzamy obiekt
Marysia i jej tato
Garaz?
Obiekt
Widok z okna w kuchni na pole i śmierdzący, zgniły kanał,
płynący tuz przed oknami kuchni.
Nieco nieopodal stała inna chałupa, wprawdzie nie do sprzedania, ale w całkiem niezłym stanie. Tu z przyjemnością mogabym spędzić resztę wakacji. Ponoć mieszka tu jakaś pani doktor ze Strzelina.
Na rozkopanej ulicy dalej nic się nie działo. Koparka stoi nieruszana od tygodnia, a dziury i wądoły dalej straszą ludzi. Nie można dojechać z zakupami do domu, trzeba wszystko nosić kilometrami. Nie mówiąc już o bezpieczeństwie i dostępu ulicy dla ambulansu lub straży pożarnej. Taki numer nie przeszedłby w Göteborgu!
Mówią, ze nie maja sprzętu, a tu sprzęt stoi i nie pracuje.
Cudowna nawierzchnia
Środa 28 lipiec 2010 - wizyta w galerii sklepów
Padało i było nieciekawie, wiec wsiadłyśmy w samochód dziadka i pojechałyśmy do Wrocławia troszkę poszopowac. Dziewczyny były w niebo wzięte. Kupiły sobie nowe Converse i cala masę kosmetyków. Ciekawe jak zabierzemy to wszystko do samolotu?
Wielkie akwarium
Bawiący się rybkami w akwarium galerii
Czy są tam rzeczywiście rekiny?
Pracujący robotnicy galerii
Dziewczyny szopuja
Czwartek 29 lipiec 2010- wizyta w Magnolii
Dzis wybrałyśmy się do nowo wybudowanego centrum handlowego Magnolia. Bylo gorąco 28+, ale w środku nie czuło się tego.
http://www.magnoliapark.pl/
Wejście do Magnolii
Kafejka Wedel
Wedel podaje cudownie pyszne serniki, przepyszna kawę i ma ta swoja stara atmosferę.
Muzyka tez była "pyszna". Spokojna, delikatna , trafiła się nawet jedna stara i dobra bossa nova.
Desery miami mniami
Stare dęby przy ogródku piwnym i ciemne burzowe chmury.
Szemrająca fontanna
Upal i woda
Ogródek piwny Żywca
Piątek 30 lipca 2010 - urodziny Boleslawa
Dzisiaj dziadek Bolek ma urodziny! Cale 84 lat! Sto lat śpiewaliśmy mu chyba z 10 razy. Bylo milo, dużo gości i życzeń telefonicznych. Wielka niespodziankę zrobił nam wszystkim Michał, który niespodziewanie zjawił się na imprezie!
zajadamy pyszny obiadek
prezenty
Jadwiga serwuje, Michał gania z talerzem
Bolek i Czesiek
Mirek, Wiesiek, Bolek i Czesiek
Jadwiga w dysputach z Michalem
Stasia i Ewa
Tort był malinowy, z rodzimych malinek rosnących u Jadwigi w ogrodzie.
Wesołe polaków rozmowy
Sobota 31 lipiec - Grill u Wieśka i Ewy
Dzis byliśmy na grillu u Ewy i Wieśka. Parysek mimo swoich bolących kości, dotrzymywał nam dzielnie towarzystwa.Były jak zwykle pychotki, cuda szaszłykowe i inne frykasy.
Dzis byliśmy na grillu u Ewy i Wieśka. Parysek mimo swoich bolących kości, dotrzymywał nam dzielnie towarzystwa.Były jak zwykle pychotki, cuda szaszłykowe i inne frykasy.
W ogrodzie
Ogladamy nowy nabytek Wieśka i Ewy. Nowy srebrny WV
Czesiek w swoim żywiole, czyli nareszcie może podyskutować
Ewa z Michałem
Parysek zagląda do talerza
Ogrodowe Hibiskusy
W ogrodzie u Parysa
Wiesiek, Jadwiga, Mirek i Bolek
Rozkoszujący się Parys
Przejścia były często mocno przeciskowe
Cudowne hortensje, uwielbiam te kwiaty
Deser
Czesiek dalej w żywiole
Niedziela 1 sierpień - wycieczka na Błędne Skały
Dzisiaj byliśmy na długiej wycieczce, niedaleko Kudowy Zdrój, w niesamowicie mistycznym miejscu o nazwie Błędne Skały. Jest to niepowtarzalny skalny labirynt obejmujący grzbiet Skalniaka (915 m n.p.m.) wyrzeźbiony w górno-kredowych piaskowcach ciosowych przez wodę i wiatry, wykorzystujące niejednakową ich odporność na wietrzenie. Znajdują się w Parku Narodowym Gór Stołowych. Dojazd z Kudowy Zdrój w kierunku Karłowa.
Powstałe bloki skalne na powierzchni 21,14 ha tworzą kilkusetmetrową, cudowna trasę turystyczną o niepowtarzalnym uroku, którą zwiedzając często dosłownie przeciskamy się pomiędzy skałami wąskimi szczelinami. Wysokość korytarzy waha się w granicach 6-8 m, szerokość jest różna - miejscami wynosi tylko kilkadziesiąt centymetrów. Nawet podczas deszczu przechodzi się znaczny odcinek drogi pod skalnymi parasolami. Ta forma wietrzenia nie ma żadnego odpowiednika w Polsce. Rezerwat przyrody utworzono tu w 1957 r. Przejście labiryntu zajmuje ok. 35 minut.
René tankujaca swoje auto, tuz przed wycieczka
Michał kupuje bilety
Labirynt Błędnych Skal
Droga przez labirynt
Tam tez hasał po górach
Wietrzenie skal utworzyło cudowne formy skalne
Formacja - Wielbłąd
Tajemnicze przejście
Wężowe korzenie
Kurza stopka
Wędrowanie w labiryncie.
W drodze na szczyt
Widoki na Czeska stronę
Gzyb,pierog czy kapelusz?
Granica Polski. Karkonosze -Góry Stołowe
Juz po drodze do domu zahaczyliśmy o Huta szkła, muzeum i zamek w Szczytnej. Niestety, w niedziele i to pomimo, ze lato i pełno turystów łazi całymi stadami, było wszystko zamknięte. Nawet gówniany sklepik przy fabryce ze szkłem tez zamknęli. Chyba nie chcą zarabiać pieniędzy....może maja ich już za dużo?...
Zamek Lesny Kamień
Zamek wkomponowany jest w skały, znajduje się na krawędzi skalnej nad Szczytną na Szczytniku (589 m n.p.m.). Przy zamku znajduje się punkt widokowy - skąd roztacza się wspaniała panorama na Obniżenie Dusznickie, gdzie położona jest Szczytna. W pobliżu zamku znajduje się kamienna Droga Krzyżowa wyróżniająca się oryginalnymi płaskorzeźbami z piaskowca osadzonymi w naturalnych skałach.
Zamek reprezentuje styl neogotycki zbudowany na wzór średniowiecznego zamku obronnego. Jest to czworoboczna, trzykondygnacyjna budowla zbudowana na planie prostokąta z czterema narożnymi wieżami. Posiada jedną wieżę w kształcie cylindra, pozostałe są czworoboczne. Zamek otacza sucha fosa oraz mur obronny, na którym w przeszłości stały armaty. We wnętrzu znajduje się ciekawa sala rycerska, oraz kaplica Matki Bożej Królowej Pokoju z unikalnym zabytkiem jakim są rury wykonane ze stopu spiżowego, pełniącymi rolę dzwonka.
Data powstania zamku to lata 1831-1837, wówczas to właściciel Szczytnej, von Hochberg wybudował swoją rezydencję na miejscu, w którym pod koniec XVIII w. Prusacy wybudowali niewielki fort, zburzony przez żołnierzy napoleońskich w 1807 r. Zamek w obecnym kształcie stoi od niedawna. Zachodnia najstarsza jego część zbudowana była w latach 30. XIX w. Obiekt został zaprojektowany przez wybitnego architekta Karola Schinkla na polecenie majora i hrabiego Leopolda Hochberga.
Budowla była wzniesiona jako rezydencja magnacka. Po śmierci hrabiego zamek zmieniał często swoich właścicieli. Jednym z nich byli Misjonarze Świętej Rodziny. Rozbudowali oni zamek i kaplicę oraz rozpoczęli budowę kalwarii, której nie dokończyli ze względu na wojnę. W latach 50. Misjonarze zostali wygnani z zamku, który przejęło państwo. W 2006 r. powrócił zamek do prawowitego właściciela tj. Misjonarzy Świętej Rodziny.
http://www.szczytna.pl/
Na punkcie widokowym, górka Szczytnik
Widok na Szczytne
Huta Szkła 'Sudety' posiada kilkusetletnią historię, a jej korzenie sięgają głęboko starej szklarskiej tradycji. Średniowieczne źródła wspominają tutejsze huty leśne, a jedna z większych, nieistniejąca już dzisiaj huta w miejscowości Lasówka kontynuowała produkcję przez ponad 300 lat. W roku 1770 została założona huta szkła w Batorowie, nazywana 'prababką' naszej huty; od niej to wywodził się szereg przedsięwzięć związanych z produkcją i obróbką szkła kryształowego oraz sodowego.
W roku 1771 w Batorowie wytopiono po raz pierwszy szkło kryształowe, a dwa lata później produkowano już wystawne szkło stołowe, szczególnie kielichy do wina, puchary wiwatowe i kufle do piwa. Przedmioty te były prawdziwą ozdobą dzięki dekoracji grawerowanej oraz złoceniu i srebrzeniu. W roku 1827 cały majątek 'SZCZYTNA' został zakupiony przez majora Leopolda Martiza von Hochberga, który rozbudował zakład i wzbogacił wzornictwo o dekorację secesyjną. Do roku 1920 właściciele huty zmieniali się dość często, ale mimo tych rotacji oraz początku ogólnoświatowego kryzysu ekonomicznego był to okres świetności firmy.
W tej chwili huta produkuje szeroką gamę wyrobów kryształowych oraz oferuje asortymenty o wysublimowanym bogatym wzornictwie. Posiadając własną pracownię wzornictwa, projektującą wyroby w różnych formach i pełnej gamie szlifów firma realizuje najśmielsze projekty dostarczane przez klientów, m.in. wykonano serwis dla angielskiego Dworu, zastawę dla transatlantyk MS 'St. Batory', grawerowane szklanki dla Polskich Linii Lotniczych LOT oraz ozdobne puchary dla przedstawicielstw dyplomatycznych.
Jedzonko na Pastuszkowej hali. Szwedzka sałatka nie była szwedzka,
ale poniewaz bylismy bardzo glodni, wiec i tak wszystko zjedliśmy.
Sajgonki mialy powdzenie u dziewczyn.
Inga kommentarer:
Skicka en kommentar