torsdag 22 juli 2010

Wakacje!!

Czwartek 22 lipca 2010- wyjazd do Polski
Dzisiaj lecimy do Polski! Jest gorąco, w Göteborgu trwa turniej Gothia Cup i jest mnóstwo ludzi w mieście! Zawody rozgrywane na wszystkich możliwych boiskach sportowych. Jest wesoło i gwarno, poprzez te tabuny ludzi przesuwających tam i z powrotem po ulicach.
http://www.gothiacup.se/swe/

Malmö Airport

Ida z Martyna bawiące się wózkami


Startujemy Malmö 22.10 

 Katowice- Pyrzyce 23.05

Dziadek i Leszek przywitali nas różami na lotnisku w Katowicach. Po drodze do Kędzierzyna odwiedziliśmy Tarnowskie Góry i oglądaliśmy piękny stary rynek nocą.


Rynek  w Tarnowskich Górach

 Dziadek, Martyna, Ida i Leszek podziwiają rynek nocą

 Kopula ratusza


Piątek 23 lipca 2010 - wizyta na Wulkanie
Po przywitaniu się nocnym z cala rodzina, wypiciu butelki wina i jeszcze ociupinkę czegoś innego, poszliśmy około piątej nad ranem spać. Spać się oczywiście nie dało , ponieważ był upal nie z tej ziemi! Do tego już o ósmej zaczęto trzepać dywany, sprzątać oraz kosić trawę na trawnikach.

Tak ,wiec wcześnie rano, pojechaliśmy na wycieczki ciąg dalszy na Gore Świętej Anny oraz jej okolic. 
Góra Świętej Anny jest najwyższym wzniesieniem Masywu Chełmskiego na Wyżynie Śląskiej (406 metrów n.p.m.). Położona jest w środkowo - wschodniej części województwa opolskiego, w powiecie strzeleckim. Góra Św. Anny stanowi pozostałość wulkanu, nieczynnego już od kilkunastu milionów lat.


W przeszłości nazywana była Górą Chełmską, od ubiegłego wieku na stałe utrwaliła się nazwa Góra Św. Anny. Należy zaznaczyć, iż nazwa Góra Św. Anny odnosi się również do nazwy wsi położonej na zboczach góry, a także do Parku Krajobrazowego, mającego obszar ponad 5000 ha, gdzie występuje wiele gatunków chronionych i unikatowych roślin oraz zwierząt. W rejonie góry miały również miejsce największe bitwy w czasie III Powstania Śląskiego.

Widok z oddali  na Gore Sw. Anny

 Schody do sanktuarium


Cala rodzina wspięliśmy się na szczyt

W zamierzchłych czasach stała tu pogańska świątynia. Obecnie na Górze znajduje się bazylika i sanktuarium, z figurką św. Anny Samotrzeciej (XV wiek) z jej relikwiami, franciszkański zespół klasztorny z Rajskim Placem (dziedzińcem arkadowym) z lat 1733-1749, na którym stoi 15 stuletnich konfesjonałów, jest także grota wykonana na wzór groty z Lourdes oraz 40 kaplic kalwaryjnych z lat 1700-1709. Na szczycie Góry Św. Anny zbudowano w latach 80. XV wieku klasztor i kościół, który od XVIII wieku jest ważnym centrum pielgrzymkowym. ( wikipedia.pl)

Cuda na suficie

Tajemnicze schody

Widok na okolice z parku rajskiego

Ołtarz na Gorze Świętej Anny

Zabytkowe organy

Obraz Świętej Anny 




Odwiedziliśmy niedaleko znajdujący się stary amfiteatr zbudowany tu na wzór grecki przez Niemców w 1938 roku. Ogrom amfiteatru zrobił na nas duże wrażenie.

Na Górze Św. Anny znajduje się jeden z największych amfiteatrów, który może pomieścić kilkadziesiąt tysięcy widzów. Ciekawostką jest to, iż został wzniesiony na kraterze wulkanu. Wcześniej w miejscu tym działał kamieniołom, później hitlerowcy postanowili wznieść tu ogromny amfiteatr. Po przegranej przez Niemców wojnie Polacy wybudowali Pomnik Czynu Powstańczego.

Gdy Góra Św. Anny znajdowała się jeszcze w rękach III Rzeszy, dokładniej rzecz ujmując - w latach trzydziestych ubiegłego wieku, hitlerowcy zapragnęli stworzyć ogromny amfiteatr, gdzie mogłyby odbywać się wielkie wiece, a także wybudować mauzoleum dla uczczenia poległych Niemców. Tak też i uczynili, w miejscu dawnego kamieniołomu w roku 1938 ukończono budowę tegoż amfiteatru. Według różnych źródeł może on pomieścić od 30 do 100 tysięcy widzów, to czyni go jednym z największych w Europie.

Kuba pokazuje nam resztki amfiteatru wybudowanego w 1938 roku.  

Pomnik
W latach 1934-1938 wybudowany został amfiteatr oraz rotunda i mauzoleum, poświęcone niemieckim uczestnikom walk o Śląsk. Po II wojnie światowej pomnik został wysadzony. W 1955 roku pozostałości ruiny zostały przebudowane przez Xawerego Dunikowskiego na pomnik Powstańców Śląskich.
www.goraswanny.yoyo.pl/ 

Ogrom robi wrażenie


Pomnik Czynu Powstańczego wybudowano na miejscu, 
w którym stało kiedyś Mauzoleum. Dobitnie góruje nad skalnym Amfiteatrem.


Stare niemieckie zachowane obrazki z widokiem na amfiteatr i Mauzoleum,
współcześnie zastąpionym przez Pomnik Czynu Powstańczego.




Na kraterze wulkanu wybudowali Niemcy przeogromny amfiteatr na wzór greckich teatrów.




Amfiteatr ma cudowne warunki dźwiękowe. 
Śpiewałam Ave Maria i dźwięk był porostu boski.


Gdyby nie ta zieloność w okol nas, to zupełnie czułam się,
jak w starych greckich ruinach amfiteatru.



Mozna tu robić imprezy dla 100 tys widzów!


Siedziska amfiteatru.


Czekamy na pyszne pierogi,barszcz, rosół i kotleciki.

Gorąco było piekielnie i nie wiem jak to się stało, ze zamówiono gorące zupki. Zrobiło się jeszcze goręcej, a pierogi ruskie zostały pochłonięte w dwie sekundy. Firanka w oknie szalała, bo był niesamowity przeciąg, a air conditione nie udało się przeregulowac na mniejsze obroty.

Ludowy wystrój restauracji i stara porcelana z lat 50-tych oraz porcelana rodem z Bolesławca.


Czekamy na obiadek.



Slazackie stroje ludowe i piękno starej szafy.

Wieczorem około 18, przyjechaliśmy do Strzelina. Nadal było gorąco jak w piecu i żadnego powiewu wiatru. W trakcie wypakowywania walizek zadzwonił telefon. Tante Renaté czeka i nie może się już doczekać spotkania. Spotkanie po latach odbyło się wzorcowo jak zwykle w ogrodzie na świeżym powietrzu. Renata "łowiła" flaszkę w beczce po deszczowce, coby schłodzić nieco okowitę.

René z wyłowioną świeżo flaszka.
Rozstałyśmy się niechętnie, około drugiej nad ranem, a tylko dlatego, ze nadeszła burza, zaczęło padać  i grzmieć okrutnie. Odprowadzałyśmy się razem wśród strumieni wody, wielkich kałuż i wądołów na rozkopanej ulicy.

Sobota 24 lipiec 2010
Następnego dnia ulica wyglądała jak po potopie biblijnym i brakowało tylko Arki Noego.

Pływająca ulica Piłsudskiego



Nawierzchnie zerwano już w kwietniu. 
Podczas całego mojego pobytu w Strzelinie, nie pojawił się ani jeden robotnik.



Ponieważ padało wściekle, po południu pojechałyśmy z René i dziewczynami  na Wrocławskie Bielany. http://www.bielany.parkhandlowy.pl/
Tam oczywiście oddałyśmy się rozkosznie, namiętnemu shoppingowi w rożnych przemiłych sklepikach.

W sklepie "Red end white". René próbuje czy łóżko nadaje się do spania.



Niedziela 25 lipiec 2010- wizyta na Ksiezycu
Od rana byliśmy na Księżycu u Jadwigi i Czeska. Bylo gorąco, pyszne jedzonko, ciasto,kawka i kot - Buras co pil białe wino.

Gospodarze Księżyca

Zielony Eden na Księżycu

 Buras delektujący się

Buras na kolanach Martyny. Tylko do niej przyszedł się poprzytulać.

Poniedziałek 26 lipca 2010 - wycieczka po okolicach
W poniedziałek zwiedzałyśmy pobliskie okolice. Odwiedziłyśmy  nowo otwarte biuro Affiliate- partner  u dwóch przemiłych braci. Wypiłyśmy pyszna kawkę, pożyczyły wielkiego rozmachu w interesach oraz wielu klientów i pojechałyśmy dalej w plener.

http://www.affiliate-partner.pl/o-nas

Cara - śliczna pies-sunia, nie pila kawy, tylko wodę w swojej miseczce.

Nowy most w stronę na Mikoszów


René większą cześć czasu robiła za "kierownice", 
czyli była naszym, osobistym Cabby -driver.


Mikoszów PGR


Z dawnego funkcjonującego jeszcze w pełni w latach 80 i poczatek90-tych PGR-u, nie ocalało zbyt wiele. Uratowano niewielka część stodoły, w której składowano kiedyś siano, a teraz odremontowano i znajduje się w niej CELESTYN czyli Centrum Rehabilitacji i Neuropsychiatrii.
http://www.lit.pl/celestyn-mikoszow

 Celestyn

Dawna mleczarnia. Tu przychodziłam wieczorem po mleko w czasie wakacji u babci. 
  Walące się budynki z 1812 roku

Perskie dywany i dom, w którym mieszkają tylko jaskółki

 Dom, w kto rym nikt już nie mieszka

 Dom strachów.

"Okno na świat"


Fotel tronowy króla duchów

Gniazda jaskółek były wszędzie.

Resztki domu, w którym mieszkała kiedyś moja babcia i dziadek. 
Górne piętro ścięto i dobudowano nowe z bloczków.

 Widok na cukrownie w Strzelinie i tory kolejowe prowadzące do Międzylesia.

Wracałyśmy od Strzelina od strony cukrowni. Tu tez jakby czas się zatrzymał. Przeżyłam dziwne uczucie nostalgii, patrząc na pusty plac buraczany, po którym dawno temu uczyłam się prowadzić samochód i wyprowadzać poślizgi.Często spotykaliśmy się tam razem z Markiem G, Bublem, Krzyśkiem i innymi fantastami ostrej jazdy. Bylo wtedy wesoło i adrenalina na samym topie. 


Obrazki z fabryki cukru

Wieża cukrownicza


René fotografka, dokumentuje wycieczkę.

..do nieba..?



Cukier ponoć jest królewski


Droga "na skróty" do Gęsińca.


Domek Stacha


a tu wjazd do domku Stacha

Gęsiniec. Ruiny dawnych gospodarstw. 
Tych ruin jest niesamowicie dużo i aż serce boli, ze tak niszczeją


Widok na Gore Parkowa i wieżę Hotelu Maria

Dziewczyny w chaszczach na "posiadłościach" Mirka

 René w akcji ze swoim aparatem.

Ktoś dzięki bogu, uprawia kawałek pola na Mirkowych "włościach". 
W oddali Góra Parkowa i Hotel Maria.

Gęsiniec. Dawny dom, w którym mieszkała René. 

Obrałyśmy azymut - Wapienniki i po drodze zahaczałyśmy o obiekty o niesamowitych wizerunkach i historiach. Uczucia, które kłębiły się we mnie, nie umie nawet opisać. Bylo to, coś niesamowitego: rozpacz, zal, złość i jakieś ciepło wokół serca, wszystko pomieszane razem jak jakiś koktajl.Postanowiłyśmy z René, ze idziemy wieczorem do knajpy w Gęsińcu, która na cale szczęście ma znajoma Marysia  (ta od ziemniaków) i jej mąż Gienek.



Kamieniołomy w Gębczycach


Woda i brzoza



Leśniczówka. René ogląda trasy rowerowe na Gromnik.


 
Turysto! Spiesz na Gromnik!




 U Marysi. Dziewczyny dostały ekologiczna marchewkę na spróbowanie.

Po drodze z Leśniczówki zahaczyliśmy o Marysie i jej ogródek, w którym pasają się czasami dość pokaźne jelenie i sarenki. René nie omieszkała wykopać parę młodych ziemniaczków na obiadek. Robiła to z wielka gracja w pięknych, nowych, fioletowych kaloszkach.

Kolorowe kaloszki dodawały siły do kopania ziemniaczków

Marysia pomaga

 René myjąca ekologiczne marchewki


Włości Marysi i Gienka, które "obiecali" nam w przyszłości na "Dom Spokojnej Starości".


Wieczorem u Marysi i Gienka w knajpie. Gienek serwuje piwo z sokiem!


Byłyśmy już nieco zmęczone, wiec niestety Wapienniki musiały poczekać do następnego dnia.  Wieczorem zawiózł nas Kamil około siódmej do Gesienicowej knajpy. Tam René pracowała w latach 80-tych jako barmanka. Oczywiście wspomnień i wesołych historii było co nie miara. Z tylu za René siedzi pan Zdzicho- złota raczka, nieco przymulony piwkiem. Fenomenem  w Polsce, jest to, ze piwo serwuje się z sokiem malinowym!

René z Marysia


Artyzm wnuczki Marysi na ścianach

Marysia za barem


Wtorek 27 lipca 2010 - wycieczka po okolicach
Rano zaczęłyśmy ambitnie i poszłam z dziewczynami na targ. Byly jagódki, malinki i inne pychoty. Obok targu zaczęto budować kryty basen pływacki. Ponoć będzie gotowy do użytku już w październiku tego roku.

Budujacy się basen


Potem odwiedziłyśmy Ewe i Wieśka. Były pyszne lody,  piesek- Parysek i świnka morska o imieniu Monroe.

  Monroe

W południe zwołałyśmy się z René do zwiedzania potężnych piecy wapiennych, niedaleko Gębczyc." René chciała abym ja tam zawiozła, ponieważ przypadkowo trafiłam tam w tamtym roku i pokazałam zdjęcia na Naszej Klasie.

Ten sam pan, w tej samej kraciastej koszuli opowiadał historie tych wielkich, monumentów.
"Wapienniki" czyli - piece wapienne wybudowano tu w 1858 roku i służyły jeszcze przed I Wojną Światową do wyrobu wapna na cele budowlane. Dom, który stoi obok i nazywany jest Domem na Kalbruchu, był w pierwszym przeznaczeniu magazynem na surowiec. Dopiero później jeszcze przed II wojna światowa, przebudowano go na dom mieszkalny dla ośmiu rodzin i dobudowano piętro. Dom  służy teraz jako hotel/ lokum agroturystyczne.

Dom agroturystyczny czyli Dom na Kalbruchu


Dom, obok Wapienników, nazywany przez okolicznych mieszkańców Domem na Kalbruchu usytuowany jest w lesie w odległości około 900m od wsi Gębczyce. Swoją obecną nazwę zawdzięcza skrzydlatym mieszkańcom tutejszego lasu oraz zaprzyjaźnionej z gospodarzami 12 Wrocławskiej Drużynie Harcerskiej Nietoperki.

Z tylu za domem, stoją dwa stare piece wapiennicze z 1858 r. Jest również staw rybny (dawne wyrobisko marmurów zalane wodą - jedyne w Europie Środkowej miejsce występowania pomarańczowych kryształów granatów o jubilerskiej jakości), sad i polanka oraz miejsce na grill i ognisko. Przed domem wiekowy dąb z mieszkańcami (popielice).  (http://gebczyce.spanie.pl/)

Gębczyce 28F
57-100 Strzelin Gębczyce
dolnośląskie


tel: +48 603-917-373; +48 71/ 392-90-18
fax: +48 (71) 392-90-18
nietoperek@onet.pl



Gospodarstwo zawdzięcza swoja nazwę dzięki drużynie harcerskiej  
z Wrocławia o wdzięcznej nazwie Nietoperki.


Wapiennik w cale swej krasie

Rampa ładowni wapiennika


Nacierajacy York przy Wapienniku



Yorki atakujące

René ma zabawę po pachy! 

Widok na okolice z górki w Białym Kościele.

Potem pojechałyśmy przez Biały Kościół i " zalew" dalej na Dębniki i do Gęsińca.  Oczywiscie przygód po drodze było co niemiara.

Wieża kościoła w Białym Kościele.

Dębniki. "Zabytkowy" sklep GS-u z lat 70- tych.

Kózki z Dębnik


i ich Koziołeczek
samotna
Obrałyśmy drogę na Gęsiniec. René chciała mi pokazać Gienkowe stawy rybne, które on sam zbudował jakieś 30 lat temu i hoduje w nich rybki.


René zbierająca prosto z samochodu śliwki Mirabelki


Mirabelki były pyszne!

Jeden ze stawów Gienka


Gienek w drodze na polowanie na muszle


Polujący Gienek


Nad stawem 

Polow zakonczony 


Jeszcze takich kolosów nigdy  nie widziałam!


Olbrzymy w rekach


Widok ze stawów na gore Sleze czyli Sobótkę

Ślęża (w latach 1945-1948 Sobótka  ( niem.Zobtenberg)  – dokładne tł. Góra Sobótka) – najwyższy szczyt Masywu Slezy, wznoszący się na wysokość 718 m n.p.m. Ze względu na imponujący wygląd, znaczną wysokość względną (ok. 500 m) oraz specyficzny mikroklimat zwana także Śląskim Olimpem. Od niej też, jak uważa większość naukowców, wywodzi się nazwa plemienia Ślężan, którzy zamieszkiwali okolice tej góry. ( http://pl.wikipedia.org/wiki/%C5%9Al%C4%99%C5%BCa)

Magiczna Góra Sleza

Po drodze do domu spotkałyśmy Marysie, która usłyszała gdzieś, ze sprzedają dom i pole w okolicy niedaleczko. Pojechałyśmy natychmiast popatrzeć na obiekt i zamarłyśmy ze strachu. Dom miał był nadający się do mieszkania i wprowadzenia się od zaraz!!! Włosy stanęły mi na głowie od standardu, który zobaczyłam!!

Zwiedzamy obiekt

Marysia i jej tato

Garaz?


Obiekt

Widok z okna w kuchni na pole i śmierdzący, zgniły kanał, 
płynący tuz przed oknami kuchni.

Nieco nieopodal stała inna chałupa, wprawdzie nie do sprzedania, ale w całkiem niezłym stanie. Tu z przyjemnością  mogabym spędzić resztę wakacji. Ponoć mieszka tu jakaś pani doktor ze Strzelina. 

Bardzo "brzydki" dom pani doktor







Na rozkopanej ulicy dalej nic się nie działo. Koparka stoi nieruszana od tygodnia, a dziury i wądoły dalej straszą ludzi. Nie można dojechać z zakupami do domu, trzeba wszystko nosić kilometrami. Nie mówiąc już o bezpieczeństwie i dostępu ulicy dla ambulansu lub straży pożarnej. Taki numer nie przeszedłby w Göteborgu!



Mówią, ze nie maja sprzętu, a tu sprzęt stoi i nie pracuje.


Cudowna nawierzchnia


Środa 28 lipiec 2010 - wizyta w galerii sklepów
Padało i było nieciekawie, wiec wsiadłyśmy w samochód dziadka i pojechałyśmy do Wrocławia troszkę poszopowac. Dziewczyny były w niebo wzięte. Kupiły sobie nowe Converse i cala masę kosmetyków. Ciekawe jak zabierzemy to wszystko do samolotu? 


Wielkie akwarium

Bawiący się rybkami w akwarium galerii

Czy są tam rzeczywiście rekiny?

Pracujący robotnicy galerii

Dziewczyny szopuja

Czwartek 29 lipiec 2010- wizyta w Magnolii
Dzis wybrałyśmy się do nowo wybudowanego centrum handlowego Magnolia. Bylo gorąco 28+, ale w środku nie czuło się tego.
http://www.magnoliapark.pl/




Wejście do Magnolii

Kafejka Wedel


Wedel podaje cudownie pyszne serniki, przepyszna kawę i ma ta swoja stara atmosferę.



Muzyka tez była "pyszna". Spokojna, delikatna , trafiła się nawet jedna stara i dobra bossa nova.





Desery miami mniami


Stare dęby przy ogródku piwnym i ciemne burzowe chmury.

Szemrająca fontanna


Upal i woda


Ogródek piwny Żywca




Piątek 30 lipca 2010 - urodziny Boleslawa
Dzisiaj dziadek Bolek ma urodziny! Cale 84 lat! Sto lat śpiewaliśmy mu chyba z 10 razy. Bylo milo, dużo gości i życzeń telefonicznych. Wielka niespodziankę zrobił nam wszystkim Michał, który niespodziewanie zjawił się na imprezie!

zajadamy pyszny obiadek


prezenty

Jadwiga serwuje, Michał gania z talerzem

Bolek i Czesiek

Mirek, Wiesiek, Bolek i Czesiek 

Jadwiga w dysputach z Michalem

Stasia i Ewa

Tort był malinowy, z rodzimych malinek rosnących u Jadwigi w ogrodzie.

Wesołe polaków rozmowy

Sobota 31 lipiec - Grill u Wieśka i Ewy
Dzis byliśmy na grillu u Ewy i Wieśka. Parysek mimo swoich bolących kości, dotrzymywał nam dzielnie towarzystwa.Były jak zwykle pychotki, cuda szaszłykowe i inne frykasy.

W ogrodzie

Ogladamy nowy nabytek Wieśka i Ewy. Nowy srebrny WV



Czesiek w swoim żywiole, czyli nareszcie może  podyskutować

Ewa z Michałem
Parysek zagląda do talerza

Ogrodowe Hibiskusy 

W ogrodzie u Parysa

Wiesiek, Jadwiga, Mirek i Bolek

Rozkoszujący się Parys

Cudowne hortensje, uwielbiam te kwiaty

Deser


Czesiek dalej w żywiole

Niedziela 1 sierpień - wycieczka na Błędne Skały 
Dzisiaj byliśmy na długiej wycieczce, niedaleko Kudowy Zdrój, w niesamowicie mistycznym miejscu o nazwie Błędne Skały. Jest to niepowtarzalny skalny labirynt obejmujący grzbiet Skalniaka (915 m n.p.m.) wyrzeźbiony w górno-kredowych piaskowcach ciosowych przez wodę i wiatry, wykorzystujące niejednakową ich odporność na wietrzenie. Znajdują się w Parku Narodowym Gór Stołowych. Dojazd z Kudowy Zdrój w kierunku Karłowa.

Powstałe bloki skalne na powierzchni 21,14 ha tworzą kilkusetmetrową, cudowna  trasę turystyczną o niepowtarzalnym uroku, którą zwiedzając często dosłownie przeciskamy się pomiędzy skałami wąskimi szczelinami. Wysokość korytarzy waha się w granicach 6-8 m, szerokość jest różna - miejscami wynosi tylko kilkadziesiąt centymetrów. Nawet podczas deszczu przechodzi się znaczny odcinek drogi pod skalnymi parasolami. Ta forma wietrzenia nie ma żadnego odpowiednika w Polsce. Rezerwat przyrody utworzono tu w 1957 r. Przejście labiryntu zajmuje ok. 35 minut.  

 
René tankujaca swoje auto, tuz przed wycieczka

 
Michał kupuje bilety

Labirynt Błędnych Skal

Droga przez labirynt

 
Tam tez hasał po górach 


Wietrzenie skal utworzyło cudowne formy skalne


Formacja - Wielbłąd


Tajemnicze przejście
Wężowe korzenie

Kurza stopka


Wędrowanie w labiryncie.


 W drodze na szczyt

Widoki na Czeska stronę

Gzyb,pierog czy kapelusz?

 Przejścia były często mocno przeciskowe

 Wesoła ekipa

 
 Zadowoleni z wycieczki, było super i jakie cudne widoki!!

Ekipa, René robi zdjęcie.
 
 Granica Polski. Karkonosze -Góry Stołowe

Juz po drodze do domu zahaczyliśmy o Huta szkła, muzeum i zamek w Szczytnej. Niestety, w niedziele i to pomimo, ze lato i pełno turystów łazi całymi stadami, było wszystko zamknięte. Nawet gówniany sklepik przy fabryce ze szkłem tez zamknęli. Chyba nie chcą zarabiać pieniędzy....może maja ich już za dużo?...


Zamek Lesny Kamień

Zamek wkomponowany jest w skały, znajduje się na krawędzi skalnej nad Szczytną na Szczytniku (589 m n.p.m.). Przy zamku znajduje się punkt widokowy - skąd roztacza się wspaniała panorama na Obniżenie Dusznickie, gdzie położona jest  Szczytna. W pobliżu zamku znajduje się kamienna Droga Krzyżowa wyróżniająca się oryginalnymi płaskorzeźbami z piaskowca osadzonymi w naturalnych skałach. 

Zamek reprezentuje styl neogotycki zbudowany na wzór średniowiecznego zamku obronnego. Jest to czworoboczna, trzykondygnacyjna budowla zbudowana na planie prostokąta z czterema narożnymi wieżami. Posiada jedną wieżę w kształcie cylindra, pozostałe są czworoboczne. Zamek otacza sucha fosa oraz mur obronny, na którym w przeszłości stały armaty. We wnętrzu znajduje się ciekawa sala rycerska, oraz kaplica Matki Bożej Królowej Pokoju z unikalnym zabytkiem jakim są rury wykonane ze stopu spiżowego, pełniącymi rolę dzwonka. 

Data powstania zamku to lata 1831-1837, wówczas to właściciel Szczytnej, von Hochberg wybudował swoją rezydencję na miejscu, w którym pod koniec XVIII w. Prusacy wybudowali niewielki  fort, zburzony przez żołnierzy napoleońskich w 1807 r. Zamek w obecnym kształcie stoi od niedawna. Zachodnia najstarsza jego część zbudowana była w latach 30. XIX w. Obiekt został zaprojektowany przez wybitnego architekta Karola Schinkla na polecenie majora i hrabiego Leopolda Hochberga. 

Budowla była wzniesiona jako rezydencja magnacka. Po śmierci hrabiego zamek zmieniał często swoich właścicieli. Jednym z nich byli Misjonarze Świętej Rodziny. Rozbudowali oni zamek i kaplicę oraz rozpoczęli budowę kalwarii, której nie dokończyli ze względu na wojnę. W latach 50. Misjonarze zostali wygnani z zamku, który przejęło państwo. W 2006 r. powrócił zamek do prawowitego właściciela tj. Misjonarzy Świętej Rodziny.
http://www.szczytna.pl/

Na punkcie widokowym, górka Szczytnik

Widok na Szczytne

Huta Szkła 'Sudety' posiada kilkusetletnią historię, a jej korzenie sięgają głęboko starej szklarskiej tradycji. Średniowieczne źródła wspominają tutejsze huty leśne, a jedna z większych, nieistniejąca już dzisiaj huta w miejscowości Lasówka kontynuowała produkcję przez ponad 300 lat. W roku 1770 została założona huta szkła w Batorowie, nazywana 'prababką' naszej huty; od niej to wywodził się szereg przedsięwzięć związanych z produkcją i obróbką szkła kryształowego oraz sodowego.

Huta Szkla Sudety w Szczytnej
W roku 1771 w Batorowie wytopiono po raz pierwszy szkło kryształowe, a dwa lata później produkowano już wystawne szkło stołowe, szczególnie kielichy do wina, puchary wiwatowe i kufle do piwa. Przedmioty te były prawdziwą ozdobą dzięki dekoracji grawerowanej oraz złoceniu i srebrzeniu. W roku 1827 cały majątek 'SZCZYTNA' został zakupiony przez majora Leopolda Martiza von Hochberga, który rozbudował zakład i wzbogacił wzornictwo o dekorację secesyjną. Do roku 1920 właściciele huty zmieniali się dość często, ale mimo tych rotacji oraz początku ogólnoświatowego kryzysu ekonomicznego był to okres świetności firmy. 

W tej chwili huta produkuje szeroką gamę wyrobów kryształowych oraz oferuje asortymenty o wysublimowanym bogatym wzornictwie. Posiadając własną pracownię wzornictwa, projektującą wyroby w różnych formach i pełnej gamie szlifów firma realizuje najśmielsze projekty dostarczane przez klientów, m.in. wykonano serwis dla angielskiego Dworu, zastawę dla transatlantyk MS 'St. Batory', grawerowane szklanki dla Polskich Linii Lotniczych LOT oraz ozdobne puchary dla przedstawicielstw dyplomatycznych.

Jedzonko na Pastuszkowej hali. Szwedzka sałatka nie była szwedzka, 
ale poniewaz bylismy bardzo glodni, wiec i tak wszystko zjedliśmy.
Sajgonki mialy powdzenie u dziewczyn.






Inga kommentarer: