söndag 2 maj 2010

Pierwszy i trzeci maja w Klubie Polskim

Uroczyście obchodziłyśmy to podwójne święto w Klubie Polskim, czyli w  ZPK ( Związek Polskich Katolików ) na Gamlestan. Na samym początku przywitano nas lampka szampana, lub jak kto woli -  lampka wina musującego.( Zaobserwowałam, ze to pomogło wielu koleżankom w rozśpiewaniu się przed koncertem.) Dowiedziałyśmy się, ze ZPK ma urodziny i obchodzi właśnie 25 lat swojego istnienia!

W foalje klubu, z dyrygentem Wojciechem, tuz przed występem

Dziewczyny z chóru, przystrojone nowymi koronkowymi apaszkami, śpiewały ściśnięte jak śledzie, w dusznej, maleńkiej salce klubu. Pot perlił się na Danuty nosie. Nie było czym oddychać, nie mówiąc już o śpiewaniu. Przytrzymywałam się lekko, drzewca sztandarowego, aby nie spaść ze sceny. Z drugiej strony trzymała mnie Krystyna. Bylo ciężko, ale jakoś wytrwałyśmy!

Zmęczony i smutny konsul siedział w pierwszym rzędzie,  tuz przed nami, razem z proboszczem i kilku ważnymi osobistościami z klubu. Zaczęłyśmy łagodnie   Ortus de Polonia.

25 - te Urodziny Klubu

Starsze panie, roztkliwione oklaskiwały nas po ostatnich dźwiękach Ostatniego Mazura. Nasz mini- koncert trwał, możne 10-15  minut.  W podzięce dostałyśmy, każda z nas po jednej, pięknej, czerwonej róży. Później zostałyśmy zaproszone na kawkę i pyszna szarlotkę.

Rozśpiewanie przed występem, w piwnicach klubowych

Inga kommentarer: