Wielka, straszna, szara wrona, siedziała na parapecie i bezczelnie dzióbała dziobem w okno! Na dodatek, wcale mnie się nie bala, tylko zdziwiona patrzyła na mnie, co ja tutaj robię. Gdy zaczęłam wymachiwać rekami i krzyczeć, przeskoczyła z parapetu na ogrodowy stolik, a gdy otworzyłam drzwi na taras , łaskawie przeskoczyła na trawnik. Wcale się mnie nie bala, małpa jedna!! Powoli odeszła odskakując po kawałku kracząc, kree, krrreee...Zdecydowanie była na mnie obrażona, za to, ze ja przepędzam, co widać zresztą na zdjęciu.
Corvus corone cornix, czyli wrona szara.
To wielkie ptaszysko terroryzuje mnie już trzeci dzień!
Inga kommentarer:
Skicka en kommentar